Regularne bicie, wyszydzanie, przywiązywanie do łóżka – tak wyglądała codzienność w domu spokojnej starości prowadzonym przez fundację Betania w warszawskiej Radości. Mimo głośnego skandalu i wyroków skazujących dla personelu, założyciel organizacji nadal pobiera wielomilionowe dotacje od miasta. Na opiekę nad dziećmi. Personel domu spokojnej starości fundacji Betania nie miał żadnego przygotowania do pracy ze starszymi ludźmi, a opiekunki nieustannie wyżywały się na swoich podopiecznych – opisuje „Gazeta Wyborcza”. Dotkliwe karały za powolność, bijąc czy nawet – w skrajnych przypadkach – przywiązując starsze osoby do łóżek. Sytuacja jeszcze się pogorszyła, kiedy założyciel fundacji, Edward Goszczycki, do pomocy zatrudnił poborowych w ramach służby zastępczej. Jeden z nich, mający już na koncie dwa wyroki, symulował uprawianie seksu ze starszymi paniami z ośrodka. Jak na ironię, sprawa znęcania się nad podopiecznymi warszawskiego domu spokojnej starości, wyciekła poza mury ośrodka dzięki innemu poborowemu. W 2007 roku mężczyzna opisał bulwersujące zachowanie personelu mediom i złożył zeznania w stołecznej prokuraturze. Sprawa zakończyła się dość szybko, a opiekunowie zostali skazani na wyroki w zawieszeniu – za znęcanie się nad podopiecznymi, a kierowniczka zakładu dodatkowo za narażenie na utratę życia. Przy okazji wyszły też inne nieprawidłowości – niektóre opiekunki były zatrudniane na czarno, a sam ośrodek funkcjonował bez wymaganej rejestracji w urzędzie. Za to wojewoda mazowiecki nałożył na Goszczyckiego karę w wysokości 10 tys. zł. Założyciel fundacji Betania nie odpowiedział natomiast za to, jak zatrudniony przez niego personel traktował swoich podopiecznych, mimo że co najmniej od 2004 roku wiedział o tym procederze. Po nagłośnieniu skandalu, fundacja Betania została zamknięta. Ale równocześnie Goszczycki założył spółkę Międzynarodowe Centrum Inwestycyjno-Kapitałowe oraz Fundację Inspiracji Edukacyjnej i Kulturowej, która odpowiedzialna jest za prowadzenie żłobka i przedszkola dla dzieci z autyzmem o nazwie Aniołkowo. To ostatnie nie cieszy się specjalnie dobrą opinią, o czym świadczą wypowiedzi rodziców podopiecznych umieszczone na jednym z internetowych forów: „Jedzenie, które dostają dzieci, to resztki prezesa. Plasterki szynki dzielone na sześć”; „Uwaga rodzice! Unikajcie Aniołkowa i jego zarządców. Oszczędzają na wszystkim, żeby dla nich było jak najwięcej” itp. Co gorsza, okazuje się, że w świetle polskiego prawa, osoba taka jak Goszczycki, która podejrzewana jest o ukrywanie sprawy znęcania się nad podopiecznymi w podległej sobie placówce, bez większych formalności może prowadzić przedszkole, nawet dla wymagających specjalnej opieki dzieci. Aby stworzyć taką placówkę, nie trzeba bowiem przedstawiać zaświadczenia o niekaralności. Poza tym, jak przyznają sami urzędnicy cytowani przez „Gazetę Wyborczą”, miasto nie ma żadnych uprawnień do tego, aby sprawdzić właścicieli tego rodzaju placówki. Mimo to Edward Goszczycki na swoją działalność pobiera spore dotacje. Według informacji przekazanych dziennikarce „GW” dzielnica Wawer przekazała już na konto Fundacji Inspiracji Edukacyjnej i Kulturowej kwotę ponad 4,6 mln zł. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
Weź leasing. Opis produktu. Rolki 1100x575mm przenośnik taśmowo - rolkowy do przenoszenia pacjenta. Rolki do przesuwania pacjenta Rollboard. Białe rolki standard do przemieszczania pacjenta. PRZENOŚNIK ROLKOWY/SYSTEM TRANSFEROWY do przenoszenia leżącego pacjenta, chorego z łóżka do łóżka, ze stołu operacyjnego na łóżko.
Uregulowanie tych kwestii na gruncie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego nie jest ani możliwe, ani merytorycznie uzasadnione - odpowiada wiceminister zdrowia Piotr Bromber na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich RPO pisał do ministra zdrowia ws. regulacji "niestandardowych form opieki" w domach pomocy społecznej, placówkach całodobowej opieki oraz zakładach opiekuńczo-leczniczych Wymieniał zakładanie skarpetek na dłonie mieszkańca w celu uniknięcia dotykania miejsc chorobowo zmienionych czy przywiązywanie za rękę paskiem do łóżka w celu zapobieżenia wypadnięciu lub wyrwaniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii Doprecyzowanie w ustawie opisanych elementów pozwoli na wypadnięciu lub wyrwaniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii ujednolicenie praktyki w placówkach opiekuńczych - podkreślał Marcin Wiącek RPO wnioskował o regulację "niestandardowych form opieki" Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek wystąpił do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w sprawie ustawowego uregulowania stosowania "niestandardowych form opieki" w domach pomocy społecznej, placówkach całodobowej opieki oraz zakładach opiekuńczo-leczniczych. Stosowanie tych form opieki zaobserwował działający w BRPO Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, który wizytuje domy pomocy społecznej, placówki całodobowej opieki oraz zakłady opiekuńczo-lecznicze. Były to: zakładanie pasów na ręce czy też skarpetek na dłonie mieszkańca w celu uniknięcia dotykania miejsc chorobowo zmienionych, przywiązywanie mieszkańców za rękę paskiem do łóżka w celu zapobieżenia wypadnięciu lub wyrwaniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii (tzw. PEG-a), zabezpieczanie przed upadkiem oraz osunięciem się osób mających trudności z utrzymaniem pozycji siedzącej za pomocą ręczników, prześcieradeł, pasów biodrowych lub rajstop mocowanych do foteli, krzeseł i wózków inwalidzkich, na których siedzą takie osoby. - Świadczy to o systemowym problemie stosowania przez personel placówek metod, które formalnie nie są przymusem bezpośrednim. Choć nie zostały one uregulowane w ustawie z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego, to faktycznie ograniczają wolność osób im poddanych. To stwarza zaś ryzyko nadmiernej i niekontrolowanej ingerencji w wolność jednostki - argumentował RPO. Rzecznik podkreślał, że "brakuje regulacji i wytycznych, które określałyby przesłanki uzasadniające zastosowanie takich niestandardowych form zabezpieczania mieszkańców, procedurę ich stosowania oraz używany do tego sprzęt". Wskazywał, że z powodu braku uregulowań przy "stosowaniu niestandardowych form zabezpieczeń personel wykorzystuje przedmioty codziennego użytku" zamiast specjalistycznego, posiadającego odpowiednie atesty. Poza tym z braku regulacji w działania te zaangażowane nie są osoby dysponujące fachową wiedzą: lekarz, lekarz psychiatra, rehabilitant. - Doprecyzowanie w ustawie opisanych elementów pozwoli na ujednolicenie praktyki w placówkach opiekuńczych i uniknięcie ewentualnych rozbieżności interpretacyjnych dotyczących stosowania prawa, w szczególności oceny, czy dana metoda stanowi przymus bezpośredni - podkreślał Marcin Wiącek. Ministerstwo Zdrowia: nie będzie ustawowych regulacji Jednak Ministerstwo Zdrowia negatywnie odniosło się do propozycji rzecznika. W odpowiedzi wiceministra zdrowia Piotra Brombera czytamy, że "z opisu oddziaływań wobec pacjentów, jakie zostały przedstawione w wystąpieniu można wnioskować, że większość z nich nie jest uwarunkowana względami zdrowia psychicznego, w związku z czym w opinii Ministra Zdrowia uregulowanie tych kwestii na gruncie ustawy z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego nie jest możliwe ani merytorycznie uzasadnione". - Podjęcie jednak ewentualnych działań w tym kierunku, wymaga przeprowadzenia pogłębionej analizy odnośnie poprawy ochrony praw wszystkich grup pacjentów. Po przeprowadzonej analizie możliwe będzie rozważenie, czy odpowiednim miejscem na ewentualne regulacje w tym zakresie, nie wynikające bezpośrednio z zaburzeń psychicznych, jak ma to miejsce w ustawie z dnia 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego, mogłaby stać się ustawa z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ( z 2020 r. poz. 849, z późn. zm.) czy inna ustawa, w której możliwe będzie uregulowanie omawianej kwestii w sposób kompleksowy i w ujęciu systemowym - wyjaśnia Bromber. Dodaje, że "o ostatecznej decyzji dotyczącej kierunku i ewentualnym kształcie nowych rozwiązań prawnych, poinformuje odrębnym pismem". Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin. Dowiedz się więcej na temat:
Zwolnienie z opłat za pobyt przy łóżku dziecka w szpitalu. Zwolnienie rodziców i opiekunów z jakichkolwiek opłat związanych z towarzyszeniem dziecku lub osobie niepełnosprawnej w szpitalu to główny cel nowelizowanej ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Przygotowany przez resort zdrowia projekt jest obecnie na etapie
W Polsce z roku na rok przybywa osób starszych, a prognozy pokazują, że taka sytuacja będzie się utrzymywała przez najbliższe lata, ponieważ starzeć się będą ludzie urodzeni w okresie wyżu demograficznego. Jak mają się ludzie po 65. roku życia? Spis treściWe własnych oczachBez pomocy w przemocyJest ustawa, ale...Typowe problemy zdrowotne seniorówI my też będziemy starzy Według europejskich standardów za osoby starsze uważa się ludzi, którzy ukończyli 65. rok życia. Dla wielu osób wiek emerytalny nie ma większego znaczenia, ponieważ pozostają aktywni zawodowo i społecznie. Ale w powszechnym odczuciu starzenie się to czas zmagania się z wieloma chorobami, czas izolacji, czas odtrącenia i samotności. Jak żyje się starszym ludziom w Polsce? Jak sami postrzegają swoją sytuację? We własnych oczach W 2016 r. GUS opublikował wyniki ankiety „Jakość życia osób starszych w Polsce”. Uzyskane od respondentów odpowiedzi dowodzą, że starszym ludziom nie żyje się łatwo. 54% ankietowanych uważa, że ma dobrą sytuację materialną, ale 29% osób w wieku 65 lat i więcej żyje w ubóstwie. Pytani o stan zdrowia najczęściej odpowiadają, że nie jest on ani dobry, ani zły (50%). 25% ocenia swoją kondycję zdrowotną jako złą. Czas wolny spędzają głównie przed telewizorem. Nie chodzą do kina i na koncerty (82%), do muzeów (81%), nie uprawiają sportu (83%), nie słuchają muzyki (55%), nie odpoczywają na świeżym powietrzu (23%), nie spotykają się ze znajomymi w kawiarni czy klubie (71%). 64% ankietowanych gazetę czyta tylko raz w tygodniu. Ankieterzy pytali także o znajomość komputera. 75% osób w wieku 65 lat i więcej nigdy nie korzystało z niego, 13% przyznaje, że korzysta codziennie lub prawie codziennie, 16% szuka informacji w internecie, a 9% korzysta z bankowości internetowej. Z raportu Angel Care opracowanego w 2015 r. przez pierwsze kompleksowe centrum dla seniorów we Wrocławiu wynika, że dla ponad 55% seniorów dostęp do fachowej opieki medycznej jest bardzo ważny, a dla 25% ważny. Aż 96% starszych osób uważa, że regularna aktywność fizyczna ma bardzo duże znaczenie dla stanu zdrowia. Nie podejmują jej, ponieważ mają złe nawyki. Inny powód jest taki, że oferta zorganizowanych ćwiczeń dla tej często niedostosowana do ich możliwości fizycznych. Aż 96% seniorów uważa, że dla zdrowia i dobrego samopoczucia ważna jest również aktywność społeczna, czyli spotkania ze znajomymi, udział w lokalnych wydarzeniach itp. Ale, jak wskazują sami seniorzy, często nie korzystają z tych możliwości, ponieważ nie pozwala im na to stan zdrowia (46%), albo nie są tym zainteresowani (27%). Przełamać stereotypy Średnia długość życia w Polsce to nieco powyżej 77 lat, i prognozuje się, że będzie ona rosła. Oznacza to, że osoba po sześćdziesiątce ma przed sobą wiele lat życia. A jaka jest jego jakość? Statystyki pokazują przykry obraz polskiej starości. I chociaż coraz więcej osób starszych jest aktywnych fizycznie, zawodowo i społecznie, to większość pozostaje bierna. Powodem tego, co przyznają sami seniorzy, są złe nawyki. Wciąż nie mamy pomysłu na swoją starość. Kobiety zazwyczaj angażują się w wychowywanie wnuków, prowadzenie domu swoich dzieci, a mężczyźni albo siedzą przed telewizorem, albo towarzyszą swoim partnerkom w wypełnianiu domowych obowiązków. A przecież życie na emeryturze nie musi być nudne i pozbawione emocji. Nie jest też prawdą, że aby ciekawie przeżywać starość, trzeba mieć dużo pieniędzy. W Polsce, we wszystkich województwach, działa łącznie 520 uniwersytetów trzeciego wieku, gdzie można wysłuchać nie tylko ciekawych wykładów, ale także zawrzeć nowe znajomości. W 2016 r. miały one ponad 130 tys. słuchaczy. W domach kultury, w osiedlach funkcjonują kluby seniora, które oferują różne zajęcia – od nauki języków, przez gimnastykę, malarstwo, robótki ręczne aż po ciekawe wycieczki. Coraz bogatsza jest też oferta samorządów terytorialnych dla seniorów. Zajęcia często są bezpłatne lub za symboliczną opłatę kilku złotych. Trzeba tylko chcieć z nich skorzystać. Bez pomocy w przemocy Światowa Organizacja Zdrowia bije na alarm – co szósty senior pada ofiarą przemocy lub doświadcza różnych form złego traktowania. Wyniki badania opublikowano niedawno na łamach „Lancet Global Health”. Dane zebrano w 28 państwach. Dowodzą one, że 16% osób po 60. roku życia doświadcza jakiejś formy przemocy. Z reguły jest to przemoc psychiczna (ponad 11%), wykorzystywanie finansowe (6,8%), zaniedbanie (4,2%), przemoc fizyczna (2,6%), przemoc seksualna (0,9%). Prof. Andrzej Araszkiewicz, psychiatra, członek Narodowej Rady Seniorów nie pozostawia złudzeń, mówiąc, że przemoc wobec osób starszych w Polsce nie ma dna. Senior to tylko hasło, poziom opieki nad seniorami jest u nas na żenującym poziomie. Brakuje prawdziwych domów opieki, miejsc na terapiach dziennych i w oddziałach psychiatrycznych. Z badań Polskiej Akademii Nauk wynika, że przemoc wobec osób starszych w polskim wydaniu to najczęściej izolowanie ich od świata. Na porządku dziennym jest szturchanie,szarpanie, popychanie, wyzywanie, odbieranie pieniędzy oraz zmuszanie do napisania testamentu. W lipcu br. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar ogłosił wyniki kontroli przeprowadzonych w domach pomocy społecznej. Włos jeży się na głowie. Przywiązywanie do łóżka lub krzesła, stosowanie lodowatych kąpieli, zakazy wstępu dla bliskich, wydzielanie jedzenia, podawanie leków psychotropowych bez porozumienia z lekarzem, używanie wulgarnych słów, zwracanie się na „ty”, nieposzanowanie intymności to tylko część skandalicznych zachowań pracowników domów pomocy społecznej. Niestety, podopieczni tych placówek nie mówią nawet najbliższym o stosowanej wobec nich przemocy czy agresji. Boją się, że gdy rodzina odjedzie, ich los będzie jeszcze gorszy. Skala przemocy wobec ludzi starszych jest większa w miastach niż na wsi. Tu też się zdarza, ale sąsiedzi są bardziej dociekliwi i szybciej reagują na krzywdę niż anonimowi ludzie w miastach. Otyłość i niedożywienie Znaczna część ludzi starszych ma nadwagę lub jest otyła. Zbyt dużą masę ciała ma 70% osób starszych, a co czwarta z nich zalicza się do osób otyłych (BMI>30). Mężczyźni częściej mają nadwagę, a kobiety są otyłe. Problem ten często łączy się z niewłaściwą dietą. Starsi seniorzy rzadziej jedzą warzywa i owoce. Bardzo poważnym problemem jest niedożywienie. Według szacunkowych danych niedożywienie dotyczy 5-10% ogółu osób starszych. Wśród pacjentów opieki długoterminowej lub mieszkańców domów pomocy społecznej niedożywienie stwierdza się u 30-60% osób. Jest ustawa, ale... 11 września 2015 r. uchwalono ustawę o osobach starszych ( 2015 poz. 1705), która nakłada na organy administracji publicznej, państwowe jednostki organizacyjne oraz inne organizacje zaangażowane w kształtowanie sytuacji osób starszych obowiązek monitorowania sytuacji osób starszych w Polsce. Za osobę starszą autorzy ustawy uważają każdego, kto skończył 60 lat. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zebrało informacje o sytuacji osób starszych w roku 2015. Co z nich wynika? Przeciętne miesięczne wydatki na jedną osobę w wieku 60 lat to 1459, 97 zł. Seniorzy rzadko oceniają swoją sytuację materialną jako bardzo dobrą lub dobrą, a częściej jako przeciętną lub raczej złą. Co trzecia osoba mieszkająca samotnie na wsi uważa, że jest w złej sytuacji materialnej. Pieniędzy najczęściej brakuje na żywność i zlecone przez lekarza leki. Warunki sanitarne w mieszkaniach zajmowanych przez seniorów są gorsze od przeciętnych i niedostosowane do ich potrzeb i możliwości. Seniorzy skarżą się na wysokie koszty utrzymania mieszkania oraz bariery architektoniczne. Pod koniec 2015 r. w Polsce żyło 38,4 mln osób,w tym ponad 8,8 mln stanowiły osoby, które ukończyły 60 i więcej lat (ok. 23%). W ciągu minionych 25 lat liczebność tej grupy wzrosła blisko o połowę. To prawie 1/4 społeczeństwa, ale ciągle pozostaje na marginesie działań decydentów i polityków. Potrzebamitej coraz liczniejszej grupy, w zakresie opieki medycznej, pilnie trzeba się zająć. Typowe problemy zdrowotne seniorów Rok temu Narodowy Fundusz Zdrowia zbadał dane dotyczące leczenia w szpitalach osób powyżej 65. roku życia. Z analizy wynika, że przyczyną hospitalizacji najczęściej były schorzenia kardiologiczne, okulistyczne, naczyniowe i ortopedyczne. Jakieproblemy zdrowotne najczęściej dotykają seniorów? Choroba Alzheimera – jest nieuleczalna i polega na degeneracji ośrodkowego układu nerwowego. Stosując właściwą terapię, można spowolnić jej postęp. Choroba Parkinsona – jej przyczyną jest obumieranie komórek nerwowych, znajdujących się w istocie czarnej i wytwarzających dopaminę. Nie jest uleczalna, ale dzięki nowoczesnym lekom i terapiom można poprawić jakość życia chorego. Osteoporoza zagraża co czwartej kobiecie po 60. roku życia i co drugiej po 70. Choruje ok. 21% kobiet, a u 40% stwierdza się osteopenię (zmniejszona mineralna gęstość kości). Są skuteczne terapie, ale korzysta z nich tylko 10% chorych. Udar niedokrwienny mózgu – podeszły wiek jest jednym z czynników jego ryzyka. Szansę wystąpienia choroby zwiększają też choroby serca, nadciśnienie tętnicze, stany zapalne żył, otyłość i brak ruchu. Cukrzyca – starszych ludzi dopada najczęściej cukrzyca typu 2, dlatego po 60. r. ż. dwa razy w roku należy badać poziom glukozy we krwi. Nadciśnienie tętnicze – to jedna z najbardziej lekceważonych dolegliwości. Nieleczone może doprowadzić do zawału serca, niewydolności krążenia lub udaru mózgu. Choroba wieńcowa – przyczyną jest miażdżyca tętnic wieńcowych. Przez zwężone tętnice do serca dociera zbyt mało tlenu i substancji odżywczych. Mięsień sercowy jest niedotleniony, mniej kurczliwy i słabszy. Gdy następuje całkowite zamknięcie tętnicy, dochodzi do zawału. Problemy ze słuchem i wzrokiem wynikające ze starzenia się organizmu. Poważnym problemem jest niedowidzenie spowodowane zwyrodnieniem plamki żółtej lub zaćmą. Nowotwory – podeszły wiek o kilkadziesiąt procent zwiększa ryzyko rozwoju raka. U seniorów najczęściej stwierdza się nowotwory tchawicy, oskrzeli i płuca oraz jelita grubego. Obniżenie nastroju – starsi ludzie często są przygaszeni, smutni. Natomiast depresja u seniorów rzadko jest rozpoznawana i dobrze leczona. Nietrzymanie moczu wywołane osłabieniem mięśni dna miednicy dotyczy i kobiet, i mężczyzn. Niestety, chociaż jest wiele refundowanych przez NFZ metod leczenia nietrzymania moczu, nadal wiele osób nie podejmuje go. I my też będziemy starzy Powszechny kult młodości sprawia, że w społeczeństwie nie ma szacunku dla ludzi starszych. Denerwują nas ludzie idący wolnym krokiem po sklepie, z trudem wsiadający do autobusu. Nie chcemy widzieć ich potrzeb i pragnień. Tak dzieje się nie tylko w rodzinach, ale także w placówkach ochrony zdrowia. Z badania Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego wynika, że co piąta starsza osoba skarżyła się na niewłaściwe traktowanie w przychodniach czy w szpitalach. Starość w Polsce zbyt często jest smutna, samotna i bardzo uboga. Oczywiście, można powiedzieć, że każdy starzeje się inaczej, że trzeba być młodym duchem, że można zapisać się na uniwersytet trzeciego wieku, że można... W kraju działa wiele fundacji, które starają się odmieniać los starych ludzi, ale nie trafiają one do wszystkich, ani też nie zaspokajają wszystkich ich potrzeb. A rzeczywistość skrzeczy. Większość starych ludzi nie wie, gdzie mogłaby uzyskać pomoc czy wsparcie. Czy ustawa o osobach starszych odmieni tę sytuację? Nie sądzę. Aby coś się zmieniło, najpierw musimy się nauczyć szanować ludzi starszych, znaleźć dla nich czas, okazać cierpliwość. Dlaczego? Chociażby z czystego egoizmu... Przecież sami też – prędzej czy później – będziemy starzy.
Medyczny sklep ortopedyczny ze sprzętem rehabilitacyjnym. Zajmujemy się sprzedażą, produkcją oraz serwisem sprzętu rehabilitacyjnego, ortopedycznego i medycznego. W naszej ofercie znajdują się m.in. łóżka rehabilitacyjne, balkoniki i chodziki, wózki inwalidzkie, podnośniki pacjenta, a także koncentratory tlenu na sprzedaż oraz
Czy potwierdzą się zarzuty dotyczące rzekomego znęcania się nad dziećmi przebywającymi w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie, prowadzonego przez siostry prezentki? Wirtualna Polska przeprowadziła śledztwo dziennikarskie, z którego wynika, że pracownice ośrodka pod Krakowem od lat znęcają się nad swoimi wychowankami. Szczególnie okrutnie miały traktować dzieci z niepełnosprawnością intelektualną. Do reportażu odniosło się Ministerstwo Sprawiedliwości, oświadczenie w tej sprawie opublikował także Rzecznik Praw Obywatelskich. Głos zabrałli także: siostry prezentki i treściByłe pracownice DPS-u opowiadają o znęcaniu się nad dziećmiKoszmar wychowanków małopolskiej placówkiDo jakich czynów miało dochodzić w Jordanowie?Kiedy można stosować przymus bezpośredni?Prokuratura przygląda się ośrodkowi w JordanowieRzecznik praw obywatelskich o DPS-ie w JordanowiePrezentki komentują doniesienia medialne Byłe pracownice DPS-u opowiadają o znęcaniu się nad dziećmiPrzywiązywanie dzieci do łóżka, bicie mopem i zamykanie podopiecznych w klatce to tylko niektóre oskarżenia, jakie padły pod adresem jednej z sióstr prezentek z Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem. Do sieci wyciekły bulwersujące zdjęcia i nagrania, na których widać maltretowane wychowanki małopolskiego ośrodka. O znęcaniu się nad dziećmi w jordanowskiej placówce doniósł serwis Wirtualna Polska. Reporterom udało się dotrzeć do pięciu kobiet, które w różnym czasie były zatrudnione w DPS-ie. Ich relacje ukazały się w formie reportażu. Zostały także opatrzone materiałami świadczącymi o ogromnej skali przemocy w podkrakowskiej wychowanków małopolskiej placówkiW jordanowskim Domu Pomocy Społecznej przebywa 47 wychowanków – osoby dorosłe i nieletnie, w tym ponad 40. dziewczynek i kobiet do 25. roku życia z niepełnosprawnością umysłową. Placówkę prowadzą siostry prezentki, czyli Zgromadzenie Panien Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Do ośrodka trafiają podopieczni z tzw. trudnych rodzin, często patologicznych, zaniedbywani przez własnych rodziców i niemający perspektyw na szczęśliwy dom. Są umieszczani w DPS-ie, ponieważ nie mogą liczyć na opiekę ze strony najbliższych. Wiesz coś o zabójstwie, zagrożeniu lub targnięciu się na życie kobiety? Zgłoś problemJednak w podkrakowskiej placówce życie dzieci nie uległo poprawie, wynika z reportażu Dariusza Farona i Szymona Jadczaka pt. „Piekło u zakonnic. Bicie, wiązanie, zamykanie w klatce. Horror dzieci w DPS pod Krakowem”. Wręcz przeciwnie, dni niektórych dziewczynek miały zamienić się w jordanowskim ośrodku przebywa wiele dzieci z niepełnosprawnością intelektualną lub fizyczną. Niektóre z nich mają niepełnosprawność w stopniu głębokim i wymagają szczególnej opieki. Ich zachowanie odbiega od normy i może spotkać się z brakiem zrozumienia ze strony społeczeństwa. Nie powinno ich jednak spotykać to, co miało dziać się w jakich czynów miało dochodzić w Jordanowie?Dziennikarze WP opublikowali zdjęcia, które mrożą krew w żyłach. Na jednym z nich widać rosłą dziewczynkę w pielusze, która prawdopodobnie ma związane za plecami ręce. Inna fotografia przedstawia dziecko przywiązane do ramy łóżka. Innym razem obiektyw kieruje się w stronę klatki z metalowymi szprychami, prawdopodobnie zrobionej ze starego, piętrowego łóżka. Materiałom towarzyszy nagranie, na którym można zobaczyć osobę przebywającą w takim ciasnym więzieniu i kulącą się pod kocem. Według ustaleń dziennikarzy przemocy miała dopuszczać się przede wszystkim siostra Alberta (jedna z opiekunek). Z kolei dyrektorka ośrodka, siostra Bronisława, została oskarżona o poplecznictwo. Osoby te usłyszały zarzuty reportażu dowiadujemy się o dziewczynce, która została pobita mopem, była kopana w twarz i głodzona, a także o kobiecie z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim, która próbowała uciec z ośrodka. Po tym incydencie na ogrodzeniu biegnącym wokół placówki miał pojawić się drut kolczasty. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że ośrodek jest nadzorowany przez Starostwo Powiatowe w Suchej Beskidzkiej i Urząd Wojewódzki w co miesiąc ponad 7 tys. nastolatków w Polsce próbuje popełnić samobójstwoKiedy można stosować przymus bezpośredni?W świetle prawa w sytuacji, gdy dziecko zagraża sobie lub innym, można zastosować tzw. przymus bezpośredni. Jednak tego typu środki działania stanowią ostateczność i wolno po nie sięgać tylko wówczas, gdy inne metody zawiodą, a zgodę na nie wyrazi osoba do tego uprawniona. Przymus bezpośredni stanowi formę agresji i przemocy, której należy unikać. O tym, kiedy można się do niego uciec, mówi rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2018 r. w sprawie stosowania przymusu bezpośredniego wobec osoby z zaburzeniami psychicznymi. Używanie przemocy godzi w prawa człowieka, a także może stać się źródłem traumy, które jeszcze bardziej pogłębią problemy psychiczne dziecka.– Przymus bezpośredni zgodnie z prawem stosuje się w sytuacjach zagrażających zdrowiu i życiu osób. Polega na unieruchomieniu poprzez kontakt fizyczny, np. trzymanie za ręce. Ważne, aby przed każdą taką sytuacją poinformować osobę o zamiarze zastosowania przymusu, który powinien trwać tylko w czasie zagrożenia, z użyciem adekwatnej do sytuacji siły (jak najmniejszej). Użycie sznura czy klatki jest niedopuszczalne – to łamanie prawa, znęcanie się – komentuje w rozmowie ze Stroną Kobiet Tomasz Kosmalski, oligofrenopedagog pracujący z osobami z niepełnosprawnością intelektualną i ze spektrum autyzmu. Aby można było zastosować przymus bezpośredni, muszą zajść określone okoliczności. Do tego typu metod uciekają się placówki i ośrodki zatrudniające lekarzy.– Gdzie stosuje się przymus? W miejscach lub ośrodkach zatrudniających lekarza, który każdorazowo wyraża zgodę na takie czynności. Kiedy nie można stosować przymusu? Wtedy, kiedy nie ma w ośrodku lekarza oraz kiedy nie ma jego zgody, a także gdy występują przeciwwskazania zdrowotne danej osoby – tłumaczy Tomasz przygląda się ośrodkowi w JordanowiePo publikacji WP temat maltretowania dzieci przebywających w Jordanowie został nagłośniony także przez inne media. Sprawą zajęła się prokuratura.– Opiekunka usłyszała trzy zarzuty. Dwa dotyczą znęcania się nad osobami nieporadnymi. Trzeci zarzut dotyczy naruszenia nietykalności – mówi Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie cytowany przez Gazetę ośrodka postawiono z kolei zarzut poplecznictwa – miała namówić jedną z osób do wycofania już złożonego zgłoszenia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Obie kobiety objęto dozorem policyjnym. TVN 24 ustaliło, że „śledczy wystąpili do sądu o przeniesienie jednej z dziewczynek do innego ośrodka w celu zapewnienia jej bezpieczeństwa”, a sąd przychylnie rozpatrzył ten wniosek. TVN 24 poinformowało również, że siostry zakonne nie przyznały się do winy, a w ciągu dwóch lat od wybuchu pandemii (od marca 2020 r.) w ośrodku nie miała miejsca ani jedna kontrola instytucji kontrolnej. Samo śledztwo znajduje się na wczesnym w sprawie publikacji wychowanków jordanowskiej placówki zabrał Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości (Solidarna Polska, KP PiS).– Natychmiast trzeba interweniować. Wysłałem też ten tekst do Rzecznika Praw Dziecka. Na pewno tutaj potrzebne są odpowiednie instytucje kontrolne Ministerstwa Sprawiedliwości, ale też informacja trafi do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, żeby dokładnie sprawdzić wszystko, co ten tekst pokazuje i sytuację w tym DPS-ie – zadeklarował w rozmowie z WP dodał minister, „chodzi o to, żeby chronić dobre imię tysiąca, a może i więcej zakonnic, które dobrze wykonują swoją pracę i z miłości codziennie oddają się pomocy bliźnim”. – Ten przypadek trzeba z pewnością dogłębnie wyjaśnić. Horror, jeżeli taki jest – przerwać i wyciągnąć konsekwencje – mówił wiceminister po zapoznaniu się z materiałem WP.– Domy pomocy społecznej są kontrolowane przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, bo to ono organizuje ten system. One bardzo często są prowadzone albo przez samorządy, albo przez różne prywatne fundacje, instytucje, przedsiębiorstwa, też przez Kościół – wyjaśnił też, że „należy zrobić wszystko, aby wyjaśnić, co dzieje się w Jordanowie”. Dodał też, że „muszą być wyciągnięte konsekwencje”. Jednocześnie podkreślił, że „sam spotykał się z siostrami zakonnymi, które pięknie realizują opiekę nad bliźnim”.Bullying – agresja dzieci wobec rówieśników. Psycholog wyjaśnia, jakie są tego skutkiMinister nie wykluczył, że sprawą ośrodka w Jordanowie zajmie się prokurator generalny. Na razie prowadzi ją prokuratura regionalna w Suchej Beskidzkiej. Michał Woś podał także przykład interwencji w sprawie Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Renicach, która zaowocowała zmianą przepisów praw obywatelskich o DPS-ie w Jordanowie13 czerwca oświadczenie w sprawie nieprawidłowości w DPS-ie w Jordanowie pod Krakowem opublikował także Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak czytamy w oświadczeniu:– Zainteresowanie i niepokój Rzecznika Praw Obywatelskich wzbudziła nagłośniona przez media sytuacja dzieci – mieszkańców Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży w Jordanowie. (...) Wobec powagi zarzutów związanych z funkcjonowaniem placówki, wskazujących na zagrożenie dobra wychowanków i naganne przypadki naruszenia praw i godności dzieci, Biuro RPO prosi Urząd Województwa Małopolskiego o podjęcie działań nadzorczych i kontrolnych, ze szczególnym uwzględnieniem stanu przestrzegania praw wychowanków placówki oraz przedstawienie informacji o poczynionych komentują doniesienia medialneDo sprawy w DPS-e odniosły się również same prezentki. Warto podkreślić, że ich zgromadzenie działa nie tylko w Jordanowie, ale prowadzi także: Rodzinny Dom Dziecka w Łukowicy (Małopolska), szkoły podstawowe w Krakowie i Rzeszowie oraz przedszkola w Warszawie, Bukownie (Małopolska) i Świdnicy (Dolny Śląsk). - Nasze zgromadzenie deklaruje pełną współpracę z instytucjami państwowymi, które badają tę sprawę. W moim mniemaniu te zarzuty to bzdury – skomentowała w rozmowie z Onetem postawione prezentkom zarzuty matka Anna Telus, przełożona generalna Zgromadzenia Panien Ofiarowania Najświętszej Maryi udała się do Jordanowa, aby wyjaśnić sprawę. Jak zapewnia, jej zgromadzenie pomaga dzieciom, a nie znęca się nad nimi. Przełożona utrzymuje, że afera, jak wybuchła w związku z jordanowskim DPS-em, stanowi efekt dziennikarskiej nagonki, którą zainicjował jeden ze zwolnionych pracowników ośrodka. Prezentka apelowała także do mediów: „pamiętajcie, że żaden wyrok jeszcze nie zapadł”.Onet poprosił również o komentarz jednego z autorów reportażu WP, Szymona Jadczaka. Ten wypowiedział się krótko. W jego ocenie „siostra Telus kłamie”. - Zacznijmy od tego, że żaden z pracowników nie został zwolniony. Pracownicy zwolnili się sami po tym, jak zobaczyli, jak traktowane są dzieci przez zakonnice. Pracownicy widzą, że zakonnice źle traktują dzieci, dlatego się zwalniają. Nie na odwrót – zaznaczył reporter w wypowiedzi dla Onetu. Przypomniał także o zarzutach postawionych przez prokuraturę, w tym zarzucie utrudniania śledztwa, jaki usłyszała siostra Bronisława, która zarządza jordanowskim DPS-sem. (Oprócz niej zarzuty postawiono drugiej z trzech sióstr pracujących w placówce.) Jak poinformował Onet wojewoda małopolski, Łukasz Kmita, 3 czerwca rozpoczęła się kontrola w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie. Tego dnia ośrodek odwiedzili pracownicy Wydziału Polityki Społecznej Małopolskiego Urzędu domową apteczkęMateriały promocyjne partnera
Używaj produktów tego typu po każdym umyciu ciała; zmiana pozycji co 1,5- 2 godziny. Przy zmianie pozycji stosowanie łatwoślizgów lub — przy ich braku — przemieszczanie chorego na płóciennym podkładzie, by zapobiec pocieraniu skóry o materac; stosowanie materacy przeciwodleżynowych oraz udogodnień do układania chorego w
– Sytuacje, w których można unieruchomić pacjenta to zagrożenie zdrowia lub życia własnego lub innych osób – opowiada były minister. Dlatego takie praktyki stosuje się niekiedy w szpitalach psychiatrycznych. Tam niektórzy pacjenci mogą zrobić krzywdę komuś albo sobie. – Nie ma oddzielnych regulacji dla poszczególnych szpitali czy szpitali ogólnych. Przepisy dotyczą tylko pacjentów z zaburzeniami psychicznymi – podkreśla Balicki, obecnie dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie. Przepisy są przy tym bardzo rygorystyczne – nawet związany pacjent nie może zostać pozostawiony sam sobie. W dzień czy w nocy szpitalny personel musi sprawdzać nie rzadziej niż co kwadrans, czy chory na przykład nie zadławił się, czegoś nie potrzebuje albo coś mu nie dolega. Nie może być tak, jak w szpitalu w Legnicy, gdzie związana nago pacjentka nie mogła nawet doprosić się pielęgniarek o wodę.
brutto: 3,89 zł. Grupa okuć do łóżek zawiera zestawienie okuć do łóżek. W ofercie naszej firmy posiadamy wiele okuć do łóżka oraz systemu połączeń łóżek. Zapraszamy do zapozniania się z naszą ofertą.
Anna Monkos, reporterka stacji TVN zatrudniła się w podwarszawskim ośrodku na kilka dni, by zweryfikować doniesienia na jego temat. W ciągu trzech dni pracy miała okazję świadkować wszystkim okropieństwom, jakie spotykają przebywające tam starsze osoby i ukrytą kamerą dokumentowała zachowania pracownic. To, co działo się w ośrodku dla osób chorych na Alzheimera w Trzciance pod Warszawą zwyczajnie uwłaczało ludzkiej godności. Zwłaszcza człowieka starszego, który przeżył całe życie i na stare lata trafił na tak karygodne traktowanie. - Pasy ukryte są za oparciami foteli. Pod materacami z kolei znajdują się "kaftany bezpieczeństwa", którymi staruszkom knebluje się ręce na noc, a niektórym też w ciągu dnia. Są one zrobione z bluzek, w których związano rękawy. Bardzo szybko usłyszałam, że albo zacznę wiązać ludzi, albo przestanę pracować - opowiada reporterka TVN w swoim materiale i wspomina rozmowę z jedną z podopiecznych: - Wprost poprosiła mnie o pomoc. Płakała i skarżyła się, że wiąże się jej tutaj ręce i przywiązuje do łóżka, a od pasów boli ją brzuch. Skandaliczne praktyki stosowane były także w zakresie dbania o higienę pacjentów. - Przebywających tu ludzi perfumuje się, by nie było czuć smrodu uryny. Staruszkowie brzydko pachną, bo nie wolno tu zmieniać zabrudzonych pieluch, chyba że od ciężaru moczu te po prostu się uginają. Mimo, że w pokojach są prysznice, pensjonariusze są kąpani rzadziej, niż raz w tygodniu. Higiena zamyka się na podmywaniu okolic intymnych raz na dobę - relacjonuje. Opowiada także, że wszyscy pacjenci są podmywani tą samą gąbką oraz wycierani tym samym ręcznikiem - nawet jeśli zostaną ubrudzone. Gdy poprosiła o zmianę brudnej gąbki, usłyszała, że zrobią to dopiero, gdy będzie w strzępach. Na stronie ośrodka można przeczytać, że dom zapewnia całodobową opiekę, pięć posiłków dziennie oraz terapię zajęciową. Przez kilka dni swojej pracy Anna Monkos nie miała okazji zobaczyć żadnej czynności choćby przypominającej jakąkolwiek terapię. Widziała za to, jak kadra pracownicza urządza schorowanym śpiącym osobom pobudkę o 3 nad ranem. Następnie, niczym rytuał: śniadanie, poranna "toaleta", kilka minut spaceru i ponowne związywanie rękawów pacjentów lub przywązywanie ich pasami. Godzina słuchania disco-polo, chwila tańców dla staruszków, którzy mogą chodzić i rzucanie piłką dla tych, którzy nie mogą. O 16 rozpoczęcie szykowania pacjentów do spania. Gdy "nowa pracownica" sprzeciwiła się takiemu bestialskiemu zachowaniu, została wezwana na rozmowę do dyrektora placówki. Ten dosyć wprost oświadczył jej, że jeśli nie odnajdzie się w zwyczajach, jakie tam panują, to będą musieli rozwiązać współpracę. Krępowanie pasami natomiast usprawiedliwiał zmartwieniem o bezpieczeństwo pacjentów, a o kaftanach bezpieczeństwa poukrywanych pod materacami łóżek rzekomo nic nie wie. - Pracujące tu osoby podkreślają, że to, co robią, to "nie one wymyśliły", że tak muszą, że tak trzeba. Niektóre mówią wprost, że wstydzą się tego, co robią. Od części usłyszałam, że pierwsze dni pracy tutaj przepłakały. Nie zmienia to faktu, że wszyscy, którzy tu pracują robią to samo: przywiązują, kneblują ręce, wybudzają w nocy. - mówi reporterka. Po wyemitowaniu materiału na wizji rodziny umieszczonych tam bliskich natychmiast zaczęły ich stamtąd zabierać. Placówką zainteresowała się policja i prokuratura, a oprócz tego także Mazowiecki Urząd Wojewódzki oraz sanepid. Stacji TVN udało się ustalić, że ostatnia kontrola odbyła się tam w 2014 roku i nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Decyzja o wszczęciu ewentualnego postępowania lub postawieniu komukolwiek zarzutów zostanie podjęta po zapoznaniu się śledczych z materiałem zebranym przez reporterkę. Zobacz też: "Mózg miesza Ci się z g**nem!". SKANDALICZNE zachowanie nauczycielki matematyki
Zwykle łóżka rehabilitacyjne sprzedawane są bez materaca, dlatego kupując łóżko powinniśmy wiedzieć jaki produkt dokupić aby współgrał z łóżkiem. Bardzo często stosuje się dwa materace, bezpośrednio na leże kładziemy materac tzw. podkładowy czyli zwykły materac gąbkowy o grubości 5-10 cm a na nim układamy materac p
Mamy systemowy problem stosowania przez personel DPS-ów metod, które formalnie nie są przymusem bezpośrednim. Choć nie zostały one uregulowane w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego, to faktycznie ograniczają wolność osób im poddanych - uważa Rzecznik Praw Obywatelskich. RPO odnosi się do zabezpieczania przed upadkiem oraz osunięciem się osób mających trudności z utrzymaniem pozycji siedzącej za pomocą ręczników, czy prześcieradeł mocowanych do foteli, krzeseł i wózków inwalidzkich, na których siedzą takie Pixabay Osoby mające kłopoty z utrzymaniem pozycji siedzącej zabezpiecza się za pomocą ręczników, prześcieradeł czy rajstop mocowanych do foteli, krzeseł czy wózków inwalidzkich. Na dłonie pensjonariuszy zakłada się pasy lub skarpetki, aby nie mogli dotykać miejsc chorobowo zmienionych. A dla zapobieżenia wypadnięciu lub wyrwaniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii przywiązuje się im rękę paskiem do łóżka. Jeżeli pensjonariusz jest w pełni świadomy, powinien móc wypowiedzieć się co do takiej sytuacji, uważa Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek i pisze do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w sprawie ustawowego uregulowania stosowania takich środków. Niestandardowe formy opieki, czyli jakie? Działający w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur wizytuje domy pomocy społecznej, placówki całodobowej opieki oraz zakłady opiekuńczo-lecznicze. Zaobserwował tam stosowanie wobec pensjonariuszy nieuregulowanych w przepisach prawa niestandardowych form opieki: zakładanie pasów na ręce czy też skarpetek na dłonie mieszkańca w celu uniknięcia dotykania miejsc chorobowo zmienionych,przywiązywanie mieszkańców za rękę paskiem do łóżka w celu zapobieżenia wypadnięciu lub wyrwaniu przezskórnej endoskopowej gastrostomii (tzw. PEG-a),zabezpieczanie przed upadkiem oraz osunięciem się osób mających trudności z utrzymaniem pozycji siedzącej za pomocą ręczników, prześcieradeł, pasów biodrowych lub rajstop mocowanych do foteli, krzeseł i wózków inwalidzkich, na których siedzą takie osoby. W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich, świadczy to o systemowym problemie stosowania przez personel placówek metod, które formalnie nie są przymusem bezpośrednim. Choć nie zostały one uregulowane w ustawie z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego, to faktycznie ograniczają wolność osób im poddanych. To stwarza zaś ryzyko nadmiernej i niekontrolowanej ingerencji w wolność jednostki. Środki zabezpieczające czy przymus bezpośredni? Środki te wykazują pewne podobieństwo do zwrotów z tej ustawy, jak „przytrzymanie" (zdefiniowane jako „doraźne, krótkotrwałe unieruchomienie osoby z użyciem siły fizycznej") oraz „unieruchomienie" („obezwładnienie osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł lub kaftana bezpieczeństwa''). W ocenie RPO nie mogą one jednak być uznane za środki przymusu bezpośredniego, szczególnie pod kątem przesłanek stosowania przymusu zgodnie z tą ustawą. Brakuje zatem regulacji i wytycznych, które określałyby przesłanki uzasadniające zastosowanie takich niestandardowych form zabezpieczania mieszkańców, procedurę ich stosowania oraz używany do tego sprzęt. Jak wynika z wizytacji KMPT, przy stosowaniu niestandardowych form zabezpieczeń personel wykorzystuje przedmioty codziennego użytku. A takie sytuacje wymagają posługiwania się produktami specjalistycznymi, mającymi odpowiednie atesty i dającymi gwarancję bezpiecznego stosowania wobec osób w podeszłym wieku i z niepełnosprawnościami. Prawo w medycynie Newsletter przygotowywany przez radcę prawnego specjalizującego się w zagadnieniach prawa medycznego ZAPISZ MNIE Bardzo rzadko stosowanie tych zabezpieczeń jest też odnotowywane w dokumentacji medycznej mieszkańca – nie ma bowiem takiego wymogu. O niestandardowych formach opieki powinien decydować profesjonalista W większości przypadków, z którymi spotkali się przedstawiciele KMPT, do stosowania niestandardowych środków zabezpieczających – z braku regulacji tej kwestii - nie były angażowane osoby dysponujące fachową wiedzą: lekarz, lekarz psychiatra, rehabilitant. To właśnie eksperci są w stanie zadecydować o potrzebie stosowania takiego środka, jego czasie i warunkach oraz ewentualnych przeciwwskazaniach. Należy mieć także na uwadze wolę samej osoby, wobec której stosowane są takie zabezpieczenia. Jeżeli pensjonariusz jest w pełni świadomy, powinien mieć możliwość wypowiedzenia się co do takiej sytuacji. Doprecyzowanie w ustawie opisanych elementów pozwoli na ujednolicenie praktyki w placówkach opiekuńczych i uniknięcie ewentualnych rozbieżności interpretacyjnych dotyczących stosowania prawa, w szczególności oceny, czy dana metoda stanowi przymus bezpośredni - podkreśla Marcin Wiącek. Celem nowej regulacji powinno być także stworzenie gwarancji, że czynności te będą wykonywane w sposób profesjonalny i bezpieczny dla mieszkańców oraz z wykorzystaniem odpowiedniego sprzętu. W procesie opiekuńczym wobec osoby wymagającej szczególnych form opieki istnieją sytuacje, gdy stosowanie niestandardowych form zabezpieczeń jest niezbędne dla ochrony zdrowia i życia. Niemniej jednak, aby móc zastosować takie środki, które de facto ograniczają wolność jednostki, należy przestrzegać szeregu gwarancji, podkreśla RPO. Potrzebne regulacje ustawowe dot. niestandardowych form opieki W ocenie RPO pożądane byłoby zatem uregulowanie tej kwestii na poziomie ustawy, zgodnie ze standardami art. 31 ust. 3 Konstytucji. Na taką potrzebę wskazywali również członkowie Komisji Ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Ze względu na rozbieżność opisanych praktyk w instytucjach opiekuńczych i konieczność ochrony życia i zdrowia osób tam umieszczanych, a także kierując się potrzebą minimalizacji ryzyka tortur lub nieludzkiego albo poniżającego traktowania, RPO prosi ministra o stanowisko oraz rozważenie podjęcia działań zmierzających do uregulowania tego zagadnienia na poziomie ustawowym. Źródło: RPO ZOBACZ TAKŻE: Nieoczywista procedura umieszczenia szczególnego pacjenta w ZOL RPO: opieka paliatywna i hospicyjna wymagają zmian. Znamy propozycje
YFy8.